Witchcraft

Przeniesione na www.witchcraft.com.pl

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#1 2011-11-28 16:39:10

 Emrys

SĘDZIA

Skąd: Kraina Wielkich Jezior
Zarejestrowany: 2011-10-25
Posty: 410
Punktów :   
Znak zodiaku: Waga
Żywioł: Powietrze
Rodzaj praktykowanej magii: Zbyt wiele...

Mitologia Słowiańska - Zwyczaje cz. 2

Pogrzeb strzały
Zwyczaj przedchrześcijański obchodzony na Białorusi.

Obrzęd miał przede wszystkim spełniać funkcję ochrony wiosek i pól przed suszą i piorunami. Na podstawie zachowanych pieśni towarzyszących temu obrządkowi można powiedzieć, że miał agrarno-magiczne, miłosne i wytwórcze znacznie. Obrzęd ten prowadzony był około 40 dni po święcie Jarym, w czasie dzisiejszego Wniebowstąpienia Pańskiego, a brały w nim udział przede wszystkim kobiety (w tym także dziewczęta) i dzieci.

Korowód, który się tworzył wzrastał liczbą osób w trakcie marszu, trwającego około godziny, korowód liczył w końcowej fazie około 100 osób. Cała ceremonia trwała około 6 godzin. Podczas pochodu kobiety śpiewały pieśń Jak puszczę strzałę lub inną podobną na tę samą melodię, orszak szedł ulicami (wg innych danych najpierw kobiety schodziły się gwieździście w jedno miejsce wioski i potem orszak wyruszał ze śpiewem na pole) przez całą wieś w kierunku pola, gdzie zazwyczaj odbywał się tzw. “pogrzeb strzały”. Uczestnicy obrzędu zakopywali “strzałę”, czyli różne drobne przedmioty codziennego użytku typu szpilki, grzebyki, monety i tym podobne (a także i strzałę do łuku). Kobiety i dzieci tarzały się po życie (wg innych danych także mężczyzna przebrany za kobietę i kobieta przebrana za starca), co miało zagwarantować szybki wzrost zboża i urodzaj.

Posag

(wiano) – kapitał, majątek wnoszony mężowi przez żonę przy zawieraniu małżeństwa.

Jeżeli żona nie miała posagu, prawo polskie wyznaczało jej pewną sumę z majątku męża. Był to tzw. zawieniec (pro crinili). Natomiast to, co mąż zapisywał żonie, nazywano przywiankiem.

Dawne prawo polskie, zostawiając wysokość posagu zwyczajowi, zastrzegało, aby był dla męża użyteczny i aby po jego śmierci dostarczył utrzymania dla żony. Żona po śmierci męża była bowiem obowiązana rodowi zmarłego oddać jego zbroję, rynsztunek rycerza i konie, wydzieliwszy te, na których za życia męża jeździła.

W średniowiecznej Polsce posag otrzymywała dziewczyna wychodząca za mąż od ojca lub opiekuna. Wnosiła go do nowego gospodarstwa. Stanowił część majątku rodzinnego należnego córce (stąd kobieta zwykle nie miała prawa do spadku po rodzicach). Zabezpieczeniem posagu przez męża było wiano. Prawo uchwalone w 1496 karało żonę za cudzołóstwo utratą posagu.

W wielu kulturach posag bądź wiano do dziś odgrywają istotną rolę społeczną, np. w krajach arabskich (pod nazwą mehru).

Postrzyżyny
obrzęd starosłowiański polegający na rytualnym obcięciu włosów, związany z wejściem młodego chłopca w dorosłość i nadaniem nowego imienia. Postrzyżyn dokonywano po ukończeniu przez chłopca 7-10 lat. Chłopiec do tego wieku pozostawał pod opieką matki i był traktowany jak dziecko. Po postrzyżynach chłopiec przechodził pod opiekę ojca i zaczynał poznawać prace i ceremonie typowe dla mężczyzn. Od postrzyżyn ojciec oficjalnie uznawał chłopca za syna. Ceremonia ta wiązała się z poczęstunkiem lub ucztą. Najprawdopodobniej jeszcze pod koniec XVIII wieku praktykowano zwyczaj postrzyżyn, który miał oznaczać poddanie się woli i władzy osoby rytualnie ścinającej włosy.

Zwyczaj postrzyżyn praktykowany jest do dzisiaj, jako swoisty symbol poddania się władzy. Postrzyżeni są szeregowi idący do wojska, co jest dokładną kontynuacją rycerskiej tradycji. W prawosławiu osoby wstępujące do zakonów poddają się postrzyżynom dla biskupa lub przełożonego klasztoru.

Rozpleciny
Zwane też warkoczem to dawny obrzęd obchodzony przez narzeczoną i druhny w ostatni wieczór przed ślubem. Odpowiednikiem rozplecin w domu przyszłego pana młodego był wieczór kawalerski.

Rozpleciny były symbolicznym pożegnaniem panieństwa. W niektórych regionach, np. w Polsce południowo-wschodniej, tradycja ta znana jest również obecnie.

Druhny, śpiewając żałosną pieśń, przystrajały włosy panny młodej gałązkami, kwiatami, kokardkami. Bogato przystrojony warkocz skrywały pod chustą. Kiedy do domu przybywał orszak weselny złożony ze swatów i drużbów, ze starostą na czele, ale bez pana młodego, przy dźwiękach kapeli rozpoczynano obrzędowe pożegnanie panieństwa. Starosta, pierwszy drużba lub brat dziewczyny ściągał jej chustę z głowy i rozplatał warkocz, usuwając ozdoby. Jedna z druhen zbierała w tym czasie datki na grzebień.

Obrzęd rozplecin, połączony z zabawą i poczęstunkiem, najczęściej trwał do rana. W tym czasie również w domu pana młodego żegnano wolny stan.

Obie grupy spotykały się na krótko przed wyjazdem do kościoła. Pan młody musiał najpierw wykupić rózgę, którą poprzedniego dnia na rozpleciny przyniósł starosta weselny.

Sabat
W średniowiecznych wierzeniach ludowych legendarny nocny zlot czarownic i demonów na narady, ucztę i zabawy (często orgiastyczne). Odbywał się przeważnie na łysych szczytach trudno dostępnych gór podczas pełni księżyca. O udział w nim oskarżano najczęściej kobiety podczas procesów o czary.

Nazwą tą określane są również współcześnie obchodzone przez wikan święta solarne, zaadaptowane z dawnych świąt obchodzonych w przedchrześcijańskiej Europie. Były one również adaptowane przez chrześcijan, którzy “chrzcili” je i nadawali im nowe nazwy, chcąc w ten sposób zachęcić ludność pogańską do przejścia na nową wiarę – tak jak to miało miejsce np. z rodzimą Sobótką.

Stypa
(też konsolacja, od łac. consolatio – ulga, pociecha, oraz consolari – pocieszać) – u Słowian uroczysta uczta organizowana z jakiejś okazji, na przykład po pogrzebie kogoś bliskiego lub znanej postaci, wojownika lub wodza.

Nazwa uroczystego poczęstunku pochodzi od łacińskiego słowa stipis, które oznaczało składkową ofiarę i jednocześnie drobny pieniążek wkładany zmarłym w usta.

Śmigus-dyngus
(znany też jako lany poniedziałek, polewany lub oblewany oraz błędnie śmingus-dyngus) – zwyczaj, pierwotnie słowiański, a wtórnie związany z Poniedziałkiem Wielkanocnym.

Śmigus polegał na symbolicznym biciu witkami wierzby lub palmami po nogach i wzajemnym oblewaniu się wodą, co symbolizowało wiosenne oczyszczenie z brudu i chorób, a w późniejszym czasie także i z grzechu. Na śmigus nałożył się zwyczaj dyngusowania, dający możliwość wykupienia się pisankami od podwójnego lania. Nie wiadomo, kiedy te dwa obyczaje się zetknęły.

Dyngus po słowiańsku nazywał się włóczebny. Wywodzi się go od wiosennego zwyczaju składania wzajemnych wizyt u znajomych i rodziny połączonych ze zwyczajowym poczęstunkiem (Gość w dom, Bóg w dom) a także i podarunkiem, zaopatrzeniem w żywność na drogę. Wizytom towarzyszyły śpiewy o charakterze ludowym i religijnym. Dyngus dla uboższych, nie mających bogatych znajomych, stał się sposobem na wzbogacenie jadłospisu i okazją pokosztowania niecodziennych dań (jeśli zawędrowali np. do dworu). Włóczebnicy mieli przynosić szczęście, a jeśli nie zostali należycie za tę usługę wynagrodzeni smakołykami i jajkami, robili gospodarzom różne nieprzyjemne psikusy (co dla skąpych gospodarzy było pierwszym dowodem pecha).

Słowo dyngus wywodzone jest od niemieckiego słowa dingen co oznacza “wykupywać się”. Należy jednak pamiętać że zwyczaj zbierania datków przy okazji wizyt występuje nie tylko w czasie Wielkanocy. Praktykuje się go także w okresie Trzech Króli, na Śląsku Opolskim podczas chodzenia z niedźwiedziem i nigdzie tam, a należałoby się tego spodziewać, w nazwie nie występuje słowo dyngus.

Do XV wieku dyngus i śmigus były dwoma odrębnymi zwyczajami. Z czasem tak się zlały ze sobą w jeden, że przestano rozróżniać który na czym polega. Wyrazem tego było pojawienie się w Słowniku poprawnej polszczyzny Stanisława Szobera zbitki śmigus-dyngus. Taka interpretacja nie jest jedyną, bowiem w pamiętnikach księdza Jędrzeja Kitowicza, pochodzących z epoki saskiej przeczytać można, że: Lud wiejski, dosyć wiernie trzymający się obyczaju starego, pocieszny wyprawia dyngus alias śmigus, a mianowicie koło studzien. Parobcy od rana gromadzą się, czatując na dziewki, idące czerpać wodę i tam, porwawszy między siebie jedną, leją na nią wodę wiadrami, albo zanurzają ją w stawie, a niekiedy w przerębli, jeżeli lód jeszcze trzyma. W miastach oblewanie się wodą nie jest powszechnie przyjętym. Tak więc Kitowicz nie widzi specjalnej różnicy między dyngusem a śmigusem, a co więcej, zwraca uwagę, że zwyczaj ten w tradycyjnej postaci pozostał już tylko na wsi. Do marginalizacji śmigusa w miastach prawdopodobnie przyczyniło się duże zróżnicowanie społeczne (oblany szlachcic lub obcokrajowiec mógł nie docenić dobroczynnego działania wody) oraz obecność straży miejskiej pilnującej porządku.

Pierwsze udokumentowane wzmianki o zwyczajach śmigusowo-dyngusowych w Polsce pochodzą z XV wieku, z ustaw synodu diecezji poznańskich, przestrzegających przed praktykami, mającymi niechybnie grzeszny podtekst: Zabraniajcie, aby w drugie i trzecie święto wielkanocne mężczyźni kobiet a kobiety mężczyzn nie ważyli się napastować o jaja i inne podarunki, co pospolicie się nazywa dyngować [..], ani do wody ciągnąć, bo swawole i dręczenia takie nie odbywają się bez grzechu śmiertelnego i obrazy imienia Boskiego.

Benedykt Chmielowski w swej encyklopedii Nowe Ateny cytuje za Bertholdem Carolo, że śmigus na ziemi polskiej praktykowany był już ok. 750 r. n.e., a więc grubo wcześniej zanim Polska oficjalnie przyjęła chrześcijaństwo. Jak wynika z opisów Władysław Jagiełło po kąpieli w beczce okładał swoje ciało wierzbowymi rózgami. Kilka wieków wcześniej wobec braku beczek taki pogański zwyczaj (Kościół uważał kąpiel za wstęp do grzechu) mógł być praktykowany zbiorowo w rzece. Potwierdzeniem tej pierwotności może być też fakt, że polewanie wodą zasadniczo nie było znane na Pomorzu (do 1920 r.), gdzie pierwotnie żyli Bałtowie i Prusowie. Kościół nie mogąc zwalczyć śmigusa, przekształcił go i przyswoił do swojego kalendarza świąt. W zwyczaju bicia rózgami można doszukiwać się analogii z rzymskim świętem zwanym Luperkalia. Podobieństwo to musi mieć charakter bardzo pierwotny, chociaż nie można wykluczyć, że zwyczaj ten przywędrował do nas w początkach państwa polskiego wraz z kapłanami lub mnichami pochodzącymi z Włoch. Czynność oblewania zdecydowanie była ważniejsza dla młodych dziewcząt, bowiem ta panna, której nie oblano bądź nie wychłostano, czuła się obrażona i zaniepokojona, gdyż oznaczało to brak zainteresowania ze strony miejscowych kawalerów i perspektywę staropanieństwa. Pierwotnie dziewczęta miały prawo do rewanżu dopiero następnego dnia, we wtorek (który kiedyś był dniem świątecznym podobnie jak poniedziałek).

Dziś śmigus-dyngus jest zabawą o charakterze czysto ludycznym. Jego pierwotnego znaczenia możemy się jedynie domyślać, zwłaszcza że w wielu regionach uległ znacznym modyfikacjom i uzyskał lokalną interpretację. W cieszyńskiem, bicie witkami interpretuje się jako “suszenie” konieczne po wcześniejszym oblaniu wodą. Dość powszechnie sądziło się, że oblewanie się wodą miało zapobiegać chorobom i sprzyjać płodności dlatego oblewaniu podlegają przede wszystkim panny na wydaniu. Już sama wieloznaczność symbolu wody pozwala na wiele interpretacji. Wydaje się, że można przyjąć, iż zwyczaj oblewania wodą ma korzenie w pogańskich tradycjach i jest znakiem radości związanej z odejściem zimy. Lany poniedziałek niegdyś miał bogatszą obrzędowość. Świadczą o tym gdzieniegdzie zachowane tradycje związane z urodzajem. Gospodarze o świcie wychodzili na pola i kropili je wodą święconą. Żegnali się przy tym znakiem krzyża i wbijali w grunt krzyżyki wykonane z palm poświęconych w Niedzielę Palmową. Miało to zapewniać urodzaj i uchronić plony przed gradobiciem. W tym samym celu objeżdżano pola w procesji konnej. Zwyczaje te do dzisiaj spotyka się zwłaszcza na południu Polski. Polscy emigranci zwyczaje wielkanocne szeroko rozprzestrzenili w miejscach swego osiedlenia w USA.

Ścinanie kani
(kasz. Scinanie kani) – kaszubski obrzęd ludowy towarzyszący w tym regionie Nocy Kupalnej, polegajacy na rytualnym, zwyczajowym straceniu kani, ptaka uznawanego onegdaj na Kaszubach za symbol zła. Ceremonia rozpoczynała się przybyciem wszystkich mieszkańców, następnie wójt i Rada Starszych odczytywali publicznie wyrok obwiniając kanię za wszelakie zło i skazywali na śmierć przez ścięcie. Kat czynił swą powinność, a następnie miał miejsce uroczysty pochówek. W tych regionach Kaszub, gdzie nie udało się schwytać kani, ścinano wrony a w ostateczności kury[1].

Prawdopodobnie ceremonia ta miała być przestrogą dla ludzi, jako że odczytujący wyrok zawsze nawiązywał do spraw społeczności wiejskiej i ostrzegał, że za czyny, za które skazuje kanię, ludzie także mogą ponieść taką samą karę.

Etnografom nie udało się do tej pory w pełni jednoznacznie wyjaśnić znaczenia ani pochodzenia tego obrzędu.

Obecnie “Ścinanie Kani” ma charakter imprezy ludowej, żywą kanię zastępuje się kukłą.

W 2008 roku został zrealizowany dokumentalny film etnograficzny “Ścinanie Kani” (reż. Alicja Szczypta), do którego materiał nagrano podczas obrzędu w 2007 roku. Obrzęd ścinania kani wykonał teatr regionalny ze Strzelna w Powiecie Puckim. Wystąpili: Witold Bobrowski, Barbara Dettlaff, Brunon Ceszke, prof. Andrzej Kowalski, prof. Tadeusz Linkner, Kabaret Drewniane Kołki: Marta Burska, Michał Czoska, Jędrzej Czoska, Tomasz Jędra, Paweł Jędra. W filmie użyto także figurę kani autorstwa Sylwestra Nagla. W filmie pokazano również związki kani z morzem a także podjęto próbę wyjaśnienia kształtowania się tego obrzędu.

Swaćba
Inaczej wesele, staropolska, słowiańska forma ślubu małżeńskiego. Uroczysta ceremonia zawarcia związku małżeńskiego, polegająca na złożeniu przysięgi przed bogami w obecności Żercy lub Swata.

Swaćbę poprzedzał zwyczaj swadźby (określenie mylnie stosowane zamiennie, pisane jak proźba – stąd późniejsze swadźbić i swadziebny), czyli zwyczaj swatania. Małżeństwo było więc u dawnych Słowian przyjacielską, dobrowolną umową, stwierdzoną obopólnymi darami równej wartości (jeszcze w szlacheckiej Polsce posag winien równać się wianu) i wiążącą rodziny stałą przyjaźnią (małżeństwo łączyło, swoiło rody). Błędnie natomiast przyjęło się sądzić (szczególnie po tym jak chrześcijańskim kronikarzom niespecjalnie zależało na przedstawianiu pogan w rzeczywistym, pozytywnym świetle), iż małżeństwo można było wówczas zawrzeć w sposób powszechnie akceptowalny gwałtem, uprowadzeniem lub kupnem. O ile kupno (jeśli już się zdarzało) było zjawiskiem wtórnym (wynikającym z umowy swadziebnej i wymiany darów) a nie pierwotnym, o tyle uprowadzenie niewiasty dla ożenku, było zazwyczaj pozorne, inscenizowane, za porozumieniem młodych – gdy zwykła droga (umowa swadziebna) zawiodła lub była zbyt żmudna (zazwyczaj gdy brakowało środków na urządzenie kosztownego wesela). Co prawda również taka inscenizowana umuczka sprzeciwiała się powszechnie przyjętym zwyczajom (szczególnie dla kobiety, gdy w późniejszym okresie – mimo wszystko – nie udało się uzyskać akceptacji jej rodziców dla tegoż związku), jednak nie wiązała się z aż tak przykrymi konsekwencjami, jak w przypadku rzeczywistego uprowadzenia. Za rzeczywiste uprowadzanie czekał bowiem równie rzeczywisty odwet – rodzina uwiedzionej gromiła napaść pościgiem i zabójstwem, a późniejsze prawo karało śmiercią. Uprowadzenie gwałtem zdarzało się więc u Słowian równie rzadko, co morderstwo[2].

Istotną rolę w swaćbie odgrywała postać ją umożliwiająca, czyli Swat – człowiek bywalec, cieszący się powagą i uznaniem, swój człowiek. U ludu prostego jeszcze w XIV i XVI w. sam swat zawierał małżeństwa a Kościół karał ekskomuniką laika, któryby bez kapłana ważył się łączyć małżeństwa – można więc przyjąć założenie, iż wówczas swat pełnił rolę urzędnika stanu.

Tryzna
obrzęd pogański związany z żegnaniem zmarłych.

Tryzna przypominała nieco stypę, z tą różnicą, że poza wystawną ucztą i wspominaniem zmarłego urządzano również igrzyska na jego cześć.

Trifon Zarezan
święto wina, obchodzone w Bułgarii i lokalnie w innych państwach bałkańskich (m.in. w Serbii), mające prawdopodobnie swój początek w kulcie Dionizosa[1].

Trifon Zarezan obchodzone jest 1 lutego (według kalendarza juliańskiego) lub 14 lutego (według kalendarza gregoriańskiego). Ze względu na drugą datę jest współcześnie często traktowane w Bułgarii jako rodzima alternatywa dla Walentynek.

Podstawowy obrządek tego święta czyli podcinanie winorośli wykonywane jest głównie przez mężczyzn, właścicieli winnic i ma przypominać o nadchodzącej wiośnie. Obecnie święto wygląda w sposób następujący: po specjalnej, świątecznej liturgii w cerkwi, hodowcy winorośli udają się grupami do winnic, prowadząc ze sobą muzyka. Każdy z nich ma świeżo upieczoną pitę, tutmanik, ugotowaną kurę lub nadenicę, pieczoną łukankę, byrkani jajca, wino oraz obecnie także buteleczkę święconej wody. Każdy bez wyjątku hodowca odcina ze swoich winorośli kilka pędów z jednego lub trzech krzewów, wybranych pośrodku albo na rogach swojej winnicy i polewa odcięte miejsca gałązek winem. Przypomina w ten sposób winorosli, że jej głównym przeznaczeniem jest obdarowanie gospodarza dużą ilością, dorodnych winogron na wino. Obecnie także święci się winnice wodą święconą, aby uchronić ją przed chorobami, szkodnikami i złymi mocami. Ta część obrzędu pochodzi najprawdopodobniej z omywania winnic po zimie.

Po odcięciu gałązek mężczyzni zwijają w wianki, które kładą na swych czapkach lub przerzucają je przez ramię i niosą do domu, gdzie kładą je w szczególnym miejscu (obecnie przy domowej ikonie). Po obrzędzie podcinania w winnicy następuje wspólna biesiada i tańce. Resztę dnia spędza się na wzajemnych wizytach, częstując się winem. Święto tradycyjnie kończy się w karczmie, gdzie zbierają się wieczorem wszyscy mężczyźni.

W okolicach Russe, Razgradu, Tyrnowa, Plewen i Wraca obchody Trifon Zarezan mają swój lokalny, specyficzny kształt. Wybierany jest tam „Car Winnic”, którym jest zamożny właściciel winnicy. Jeżeli nastąpi urodzaj podczas jego panowania, zostaje on wybrany ponownie na Cara w latach następnych. „Car” jest najważniejszą osobą podczas święta, do niego należy obowiązek podcinania i sławienia winorośli, a z winnic do wsi mężczyźni niosą go na swoich ramionach i chodzą po domach, gdzie każdy gospodarz częstuje ich winem. Święto kończy się wspólną biesiadą w domu „Cara”.

Nazwa święta pochodzi od imienia chrześcijańskiego świętego – Trifona.

Zażynki
Słowiański obyczaj związany z początkiem żniw.

Żniwa rozpoczynały się kiedy ziarno było odpowiednio twarde, a słoma miała właściwy odcień. Głos przepiórki wyznaczał czas rozpoczęcia zbiorów, czyli zażynków. Ścięcie pierwszych kłosów odbywało się zawsze w sobotę.

Koszenie rozpoczynało się rytualnie, gospodarz zdejmował kapelusz i mówił “Boże dopomóż”, a po naostrzeniu kosy żegnał się i przystępował do pracy. Dawniej po rozpoczęciu żniw i pierwszym pokosie gospodyni rozściełała biały obrus na ziemi, układała na nim chleb, gorzałkę i kiełbasę, żniwiarze siadali dookoła i spożywali.

Niemniej ważny był ostatni zżęty snop zboża, który w celu udekorowania (zwyczaj ten na przełomie XVIII i XIX wieku niemal całkowicie zastąpił przybyły z Niemiec zwyczaj dekorowania choinki) przechowywano do Święta Godowego. W wielu regionach przyszłoroczny siew rozpoczynano z ziarna uzyskanego z tegoż właśnie snopa.

Wodzenie kusta
Zwyczaj ludowy znany na Polesiu, towarzyszący Zielonym Świątkom.

Społeczność wiejska wybierała spośród dziewcząt najpiękniejszą z nich. Na jej głowę wkładano wianek z kwiatów, zaś na całe ciało nakładano świeże zielone, klonowe gałązki (czasem brzozowe).

Dziewczęta wiązały mocnymi nićmi grubsze końce zerwanych klonowych gałązek, w wyniku czego powstawał “kust” (krzak). Nakładano na niego drugi, mniejszy, a wybrana przez ogół dziewczyna wchodziła do jego środka tak, by „kust” całkowicie okrywał ją do stóp do głów. Zwisające liście gałązek miały ciągnąć się po ziemi.

Następnie spora grupa dziewcząt, zwana “gromadką” dzieliła się na pary i z „kustem” na czele chodziła po wsi śpiewając pieśni “kustowe”. Korowód taki zatrzymywał się przed wszystkimi chatami we wsi. Chór dziewcząt śpiewał pieśni zawierające życzenia dla gospodarza, gospodyni, córki i/lub syna a także innych członków danej rodziny. Gospodarze odwzajemniali się dając śpiewaczkom pieniądze i jedzenie. Wieczorem odbywała się we wsi biesiada.

Wiano
Zabezpieczenie posagu przez męża i odwzajemnienie za niego. Celem wiana było majątkowe zabezpieczenie żony-szlachcianki na wypadek śmierci męża. Składało się z dwóch równych części: oprawy posagu (części wiana zabezpieczającej posag) i przywianku (równego co do wartości posagowi wnoszonemu przez żonę). Zwykle wiano wynosiło podwójną wysokość posagu. Zapisywano je specjalnym listem wiennym. Współcześnie przez wiano rozumie się już tylko posag wnoszony do małżeństwa przez żonę lub jej rodziców.

Julia Stopikowska
Wikipedia


EmS

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.speedwaymanagers2.pun.pl www.pokemon-island.pun.pl www.pedagogikabrzesko.pun.pl www.108bu.pun.pl www.niszcze.pun.pl